Tuchola, czyli gdzie jest ten zamek?
W roku 2018 z uwagi na sprawy zawodowe, nie mogliśmy pozwolić sobie na jakieś dalsze wyjazdy wakacyjne. W związku z tym, postanowiliśmy pojeździć sobie wakacyjnie „wkoło komina”. Czyli do miejsc najczęściej bardzo blisko nas, a nigdy przez nas nie odwiedzonych.
Tym razem padło na Tucholę. Miasto powiatowe w kujawsko-pomorskim. Co do Tucholi, to powiem może przewrotnie, ale szkoda, że najpierw zwiedziliśmy Brodnicę… Już piszę, dlaczego. Bo gdyby było na odwrót, to Tuchola pewnie wywarłaby na nas większe wrażenie. Nie jest to jakieś nieciekawe, nieatrakcyjne miasto, a wręcz przeciwnie. Ale po genialnej Brodnicy, ciężko było to przebić.
W Tucholi zaparkowaliśmy na Rynku, gdzie chwilę pogawędziliśmy z sympatycznym panem parkingowym, który nam co nie co o Tucholi opowiedział, a zwłaszcza o zamku. Z tym zamkiem to wiąże się śmieszna historia, bo naczytałem się gdzieś o tym, że w Tucholi zamek był, i pozostały po nim jakieś ruiny, fundamenty, a okazało się po długich poszukiwaniach, że najprawdopodobniej fundamenty znajdują się pod budynkiem Urzędu Miasta. I tak oto się naszukaliśmy coś, czego tak naprawdę nie ma.
Poza tym, w Tucholi obejrzeliśmy między innymi: Kościół Rzymskokatolicki pw. Św.Jakuba Apostoła, Muzeum Borów Tucholskich, Plac Wolności z Powiatowym Urzędem Pracy i ciekawą fontannę z łabędziami oraz fragmenty murów miejskich z XIV i XV w. No i połaziliśmy sobie po Starówce, mimo doskwierającego upału. Ciekawie prezentują się te wąskie uliczki wokół rynku. Widać że to średniowieczny układ urbanistyczny.
Po zjedzeniu dobrego obiadu i zimnego deseru dla ochłody, wróciliśmy nagrzanym do niemożliwości autem do domu. Mimo wszystko warto było zwiedzić Tucholę.