Jura - miniatura, czyli Siedlec i Złota Góra
Coraz bliżej końca urlopu. Coraz bardziej trzeba wybierać co jeszcze chcemy zobaczyć, a na co zabraknie czasu.
Wybieramy Siedlec. Parkujemy przy Szkolnym Schronisku Młodzieżowym i idziemy w kierunku Pustyni Siedleckiej. Przechodzimy przy Jaskini Na Dupce. Jaskinia nie jest duża, ale sprawia wrażenie głębokiej. Dziura w ziemi kusi, żeby tam zajrzeć, ale wolę nie zbliżać się do krawędzi, tym bardziej że nie ma żadnych zabezpieczeń, a wejście wygląda na strome. Według legendy jaskinia powstała, gdy Twardowski, uciekający na kogucie przed diabłem, siedział na ziemi i popierdywał schowany w kępie drzew. Gdy wstał, w ziemi pozostała dziura nazywana po staropolsku „dupką”.
Pustynia Siedlecka wydaje się miniaturą pustyni. Właściwie bardziej przypomina dużą piaskownicę niż pustynię. Zdecydowanie mniejsza od Pustyni Błędowskiej kojarzy mi się z dobrze znaną nam żwirownią w Ogrodniczkach koło Białegostoku. Podobnie jak w Ogrodniczkach jest to kraina quadów i motorów. Chwilę można popatrzeć jak śmigają po piachu, ale to nie moja bajka, więc ulatniamy się dość szybko.
Następnie jedziemy do Częstochowy, aby zwiedzić położony na obrzeżach miasta Park Miniatur Sakralnych Złota Góra. W pobliżu kamieniołomu przedstawiono miniatury miejsc świętych z całego świata. Każda budowla posiada tabliczkę z opisem, a jako ciekawostkę podano odległość poszczególnych sanktuariów od Jasnej Góry i czas potrzebny, aby tam dojść pieszo lub dojechać samochodem. Trasa zwiedzania kończy się przy ogromnym pomniku Jana Pawła II. To jedyny obiekt, który jest w powiększeniu, a nie w pomniejszeniu.
Na terenie Parku Miniatur jest też mini park linowy. Spędzamy tu chyba więcej czasu niż na oglądaniu miniatur, ale przecież dzieci też powinny być zadowolone z wycieczki.
Wracając zatrzymujemy się „na chwilę” w Złotym Potoku na pstrąga, gofry, karmienie łabędzi i zdjęcia „Nosiwódki”, która wcześniej umknęła mojej uwadze.