Samotnie na wolińskiej wyspie – VI dzień – Wolin
Czas na Wolin. Pogoda coś kaprysi, ale nie zrażając się jadę i ostatecznie wszystko się udaje. Punktów do zwiedzenia w tym miejscu mam sporo, jednak od samego wyjścia z PKSu średnio czuję się zachęcona. Sama nie potrafię wyjaśnić odczuć związanych z tym miejscem, ale nie przekonuje mnie. Najpierw podążam w kierunku przeciwnym do centrum na wolińskie wzgórze Młynówka. Przemierzam ulicę Mickiewicza, później osiedle robotnicze w celu dotarcia do Cmentarzyska słowiańskiego oraz Srebrnego Wzgórza. Droga zdecydowanie nie zachęca. Mam wrażenie, że idę przemysłowym obrzeżem miasta. Później wchodzę w rejon domków aż w końcu widzę cel jednak ogrodzony siatką, krąże szukam i od drugiej strony można wdrapać się po pagórku. Cóż, mam przed sobą Cmentarzysko słowiańskie birytualne czyli szkieletowo-ciałopalne z IX-XII wieku. Odkryto tutaj różne typy grobów, wszystkie bogato wyposażone. Niestety dotychczasowe wrażenia nie ulegają zmianie na bardziej pozytywne. Wszystko jest całkowicie zapuszczone, Krzaczory suche, żadnej tablicy poza marnym znakiem, że było tu owe cmentarzysko – dobrze, że choć to jest. Ciężko o informacje, ponieważ nawet na stronie gminy Wolin informacja o tym stanowisku się nie znajduje. No nic, kilka zdjęć poglądowych i szukam dalej.
Teraz ulicą Prostą docieram do Srebrnego wzgórza z IX wieku. Tutaj dba się bardziej o wizerunek miejsca. Jest to miejsce po dawnym grodzisku u brzegu rzeki Dziwnej i stanowi obecnie Rezerwat Archeologiczny. Jak można się domyślić nazwa Srebrne wzgórze pochodzi od licznych znalezisk monet wyrabianych właśnie ze srebra. Była to 'dzielnica' przemysłowo-handlowa. Tutaj możemy wiele dowiedzieć się z tablic informacyjnych.
Teraz już w kierunku centrum, gdzie warto zwrócić uwagę na Ratusz, Kościół św. Mikołaja, kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika, Elewator zbożowy, Wiatrak holenderski, Muzeum Regionalne oraz napotykane co krok przypominajki o tym, gdzie jesteśmy czyli na ziemi Słowian, a więc kamień runiczny, posągi Trygława lub drewniane rzeźby.
Ratusz w stylu neogotyckim został wybudowany dopiero w II poł. XIX wieku na miejscu poprzedniego oraz na miejscu dawnego zamku książęcego. Kościół, a właściwie Kolegiata św. Mikołaja pamięta czasy Wieków Średnich, a konkretnie wieku XIII i jest budynkiem halowym w stylu gotyckim. Kościół świętego Stanisława – świątynia wybudowana w stylu neogotyckim z cegły w 1848 roku jako luterańska. Ciekawym obiektem jest kopia kamienia runicznego Heralda Sinozębego (bluetooth) – króla duńskiego, który miał panować nad Wolinem, zakładając warowny obóz Jomsborg, w którym stacjonowała wikińska drużyna. Podobno na cześć króla, który chciał zjednoczyć siły walczącej Danii, Norwegii i Szwecji, Nokia nazwała technologię łączenia urządzeń elektronicznych na podczerwień – bluetooth. Ciekawe czy to prawda.
Oglądając poszczególne obiekty pomału zmierzam do głównego celu dnia dzisiejszego, czyli Skansenu – Centrum Słowian i Wikingów. W tym celu kieruję się mostem z widokiem na Elewator zbożowy, a most też nie byle jaki, bo obrotowy łączący wyspę Wolińską kępę z miastem. Skansen stanowi rekonstrukcję zabudowań mieszkalnych i rzemieślniczych wczesnośredniowiecznego Wolina. We wnętrzach chat różnej konstrukcji można obejrzeć replikę mebli, narzędzi i przedmiotów codziennego użytku sprzed 1000 lat. Miejsce ciekawe i zdecydowanie różniące się od innych, dlatego warto tutaj zajrzeć nawet jeśli mamy już dość wszelkich innych skansenów, bo w każdym jest to samo. W obejściu pasie się konik i oczywiście nie mogąc się powstrzymać, podeszłam pogłaskać po chrapkach i tu niespodziewanka – nagle wystartował do mnie baran – przewodnik stada owiec kręcąc wokół mnie kółka, chyba postanowił bronić swojego rewiru więc grzecznie się oddaliłam skąd przybyłam ; )
Skansen nie kończy mojej wycieczki po Wolinie. Teraz podążam w drugim kierunku od centrum miasta i przez park miejski, którego strzeże posąg Trygława, docieram do Wzgórza wisielców. To kolejne stanowisko archeologiczne. Tym razem jest to cmentarzysko typowo kurhanowe z IX-X wieku i należy do najstarszych wczesnośredniowiecznych nekropolii w tym rejonie. Znajduje się na wzgórz Gołogóra i jest unikalnym, po dziś zachowanym w sposób czytelny obiektem archeologicznym. Wisielcza nazwa wiążę się z innymi dziejami związanymi z piracką działalnością – miejsce to było miejscem kaźni piratów oraz przestępców. Pod koniec XIX wieku w tym miejscu naliczono 93 kurhany.
Stąd już niedaleko do plaży Ośrodka Sportu i Rekreacji, na miejscu wiata, mały pomost i oczywiście niezastąpione rzeźby w tym Trygława, bo jakże by inaczej. Z pozoru coś jest tutaj zrobione, jednak chyba nie do końca.
A sam Wolin jako miasto? niegdyś potęga kupiecka i najświetniejsze miasto Europy, którego strzegły liczne grody i strażnice oraz słynęło z bogactwa. Wolin uchodzil też za najgroźniejsze gniazdo piratów na Bałtyku. Dzisiaj to niewielka miejscowość turystyczna, a każdego roku organizowany jest tutaj festiwal Wikingów.
Po tak bogatej kulturowo przechadzce nie pozostaje nic innego jak powrócić, a wieczorem dopełnić rytuału chwytania ostatnich promieni dnia.