Weekend majowy 2018 – dzień III. Dwa razy K, czyli Kołobrzeg i Koszalin jednego dnia.
Po śniadanku zjedzonym na bazie, ruszyliśmy bez ociągania w stronę Kołobrzegu. Był to niestety dzień powrotu do domu, bo praca…
Niestety, może się komuś narażę, ale ani Kołobrzeg, ani Koszalin, nie urzekły nas jakoś mega specjalnie. Kołobrzeg dlatego, że tłumy turystów, że masa tandety, jakieś budki, śmierdzący stary tłuszcz, i zero miejsc do zaparkowania. Koszalin dlatego, że stwierdziłem, iż jest to „najbrzydsze miasto w Polsce”, gdzie nic ciekawego do zwiedzenia nie ma…
W Kołobrzegu pospacerowaliśmy nad morzem, byliśmy na molo, potem pojechaliśmy na Stare Miasto, które nawet nam się podobało. Ale nic poza tym.
Następnie pojechaliśmy już do domu, po drodze wstępując do Koszalina, gdzie zjedliśmy dobrą pizzę, posmakowaliśmy dobre lody. I tyle… Szkoda, bo ja się nastawiałem na Koszalin, a tu taki zawód.
Muszę tu napisać kilka refleksji na temat Sarbinowa, gdzie mieliśmy nocleg w bardzo fajnym miejscu, ale nie będę robił kryptoreklamy, jeśli ktoś chciałby namiary, to proszę pisać do mnie prywatnie. Sarbinowo – bardzo ciche, spokojne, ustronne miejsce, gdzie mało turystów, gdzie morze bliziutko, na wyciągnięcie ręki wręcz. Nas również zauroczyła nadmorska promenada, która powstała na bazie muru, jaki został postawiony już w 1910 roku, by umocnić brzeg przed niszczejącym działaniem fal morskich. Promenada została oddana do użytku oficjalnie w dniu 27 września 2013 roku.
Obecnie promenada w Sarbinowie stanowi jeden z piękniejszych obiektów spacerowy nad polskim morzem. Można z niej podziwiać wspaniałe wschody oraz zachody słońca. Wzdłuż promenady usytuowane są liczne kawiarnie, bary i ogródki gastronomiczne, a także hotele i pensjonaty. Jest ona doceniana zarówno przez turystów odwiedzających Sarbinowo, jak i przez mieszkańców miejscowości, ponieważ o każdej porze roku pozwala zachwycać się pięknym widokiem morza. No i tak nas to miejsce zauroczyło, że w 2019 tam wróciliśmy…