Strażnica Łutowiec i żar w Żarkach
Spotkanie z Jurą Krakowsko-Częstochowską zaczynamy od tego, co mamy akurat najbliżej, niemal na wyciągnięcie ręki, czyli od Strażnicy Łutowiec. W końcu nocowanie „Pod Strażnicą” do czegoś zobowiązuje (przy okazji bardzo polecam tę agroturystykę).
Wapienny ostaniec w Łutowcu wznosi się na niewielkim pagórku. Nie udaje mi się zauważyć jakichkolwiek pozostałości dawnej warowni. Widocznie fragmenty kamiennego muru dobrze wtopiły się w skałę. Z samego rana nie widać również nikogo wspinającego się po skalnej ścianie. Za to spod strażnicy podziwiamy rozległy widok w kierunku Niegowej. Drogą między ostańcami biegnie niebieski Szlak warowni jurajskich.
Po znośnym niedzielnym poranku robi się niesamowity upał, dosłownie żar leje się z nieba. My jedziemy do Żarek. Najpierw do Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej, Patronki Rodzin, która nazywana jest też Matką Bożą Uśmiechniętą ze względu na rzadko spotykany, wyjątkowo łagodny wyraz twarzy. Podczas polowej Mszy Świętej chronimy się w cieniu drzewa. Później spędzamy jeszcze trochę czasu na terenie Sanktuarium, głównie przy cudownym źródełku. Podczas takiego upału chłodna źródlana woda jest bezcenna.
Następnie idziemy do Starego Młyna – Muzeum Dawnych Rzemiosł w Żarkach. Zwiedzanie z przewodnikiem rozpoczyna się o pełnej godzinie, więc czekając na wejście robimy mały odskok i oglądamy położone nieopodal zabytkowe stodoły w Żarkach.
Muzeum w Starym Młynie jest multimedialne i interaktywne, i bardzo nam się podoba. Dzieci szukają myszki „mieszkającej” w młynie, mielą zboże na żarnach, zapoznają się z pracą szewca, bednarza i kołodzieja – rzemieślników najczęściej spotykanych kiedyś w Żarkach. Na pamiątkę każdy dostaje miniaturowych rozmiarów worek wypełniony zbożem lub mąką. Dodatkowo oglądamy czasową wystawę zabawek.
Nawet sceptycznie nastawiony nastolatek daje się zainteresować i wychodzi raczej zadowolony. Córka zapytana później w agroturystyce jak było i czy pomagała młynarzowi, odpowiada, że nosiła worki z mąką. (??)
Wieczorem jeszcze raz idziemy do Strażnicy Łutowiec i w ten sposób „spacerki do skałki” stają się codziennym urlopowym zwyczajem.