Weekend majowy 2018 – dzień I. W drodze nad morze, czyli Darłowo wieczorne.

Tamten majowy weekend w 2018 postanowiliśmy spędzić w Sarbinowie, miejscowości w której nigdy dotąd nie byliśmy. A w drodze do miejsca docelowego postanowiliśmy zboczyć nieco z drogi, i zajechać do Darłowa. Tu też nigdy nie byliśmy.
Z uwagi na półmaraton w którym z rana biegłem, do Darłowa dojechaliśmy późnym popołudniem, słonko już chyliło się ku horyzontowi, a że jeszcze mieliśmy przed sobą drogę do Sarbinowa, dlatego też Darłowo ledwo „liznęliśmy”. Widzieliśmy:

- rynek (plac T. Kościuszki) z Ratuszem i fontanną Rybaka,
- kościół Mariacki, pw. Matki Bożej Częstochowskiej,

- starówkę,
- Bramę Wysoką,



- ciekawy kościół pw. św. Gertrudy,
- rzeźbę pierwszego powojennego burmistrza Darłowa - Stanisława Dulewicza; ciekawostka - we wnętrzu rzeźby umieszczono kapsułę czasu, w której znajduje się informacja dla przyszłych pokoleń,

- deptak (ul. Powstańców Warszawskich),
- piękny zamek Książąt Pomorskich,

- rzekę Wieprzę,
- pozostałości murów obronnych z XIV-XV wieku,



- zespół młyna wodnego.
Po spożyciu szybkiej obiadokolacji w postaci dobrego fast food’a, ruszyliśmy w dalszą drogę. Z pewnością w Darłowie warto zatrzymać się na dłużej, by chociażby zwiedzić zamek Książąt Pomorskich. Pewnie tu jeszcze kiedyś zajrzymy.
