Králický Sněžník
28 czerwca po pracy wyruszyłem w stronę Kotliny Kłodzkiej. Doszedłem do wniosku, że lepiej nocować tam niż wyjeżdżać w sobotę o bardzo wczesnej porze i wracać nocą.
Od Kędzierzyna-Koźla do Złotego Stoku trasa w porządku, a potem... skręcam w stronę Lądka-Zdroju, zaczyna się las i nabieranie wysokości. Do przełęczy jest coraz ciekawiej, a potem wjeżdżam na teren powiatu kłodzkiego i droga aż do Lądka jest w KATASTROFALNYM stanie. Są miejsca, gdzie jadę 5 km/h. Szkoda słów...
Postój w centrum Lądka, tzn. w pobliżu Rynku. Nie tak to sobie wyobrażałem. Dochodzi 19-ta, bardzo senne miejsce, może i urocze, ale sporo tu budynków w nie najlepszym stanie. Jadę do Stronia Śląskiego, tam będę nocować. Miejscowość tę kojarzę, bo dawno dawno temu jeździł do niej pociąg z Katowic. Od razu mi się podoba - 4-piętrowe budynki w otoczeniu gór i senna atmosfera. Wcześnie idę spać, bo nazajutrz...
Pobudka o 4.15, a wyjście po 5-ej. Pierwszym poważnym celem jest Czarna Góra, która zachwyciła mnie na zdjęciach. Jeszcze w Stroniu mijam tablicę z napisem 8.2 st. C - chyba nie jest aż tak zimno. Jest informacja o uroczystym otwarciu tężni... wczoraj! Patrzę w lewo, jest! O tej porze nieczynna. Sprawdzałem, w których pobliskich uzdrowiskach są tężnie, o Stroniu nie pomyślałem... Idę dalej i widzę, że droga do Bystrzycy zamknięta dla aut... W końcu schodzę z asfaltu w drogę gruntową i w górę. Po pewnym czasie piękny widok - to muszą być moje dzisiejsze cele... Dochodzę do Przełęczy pod Chłopkiem, po kilku minutach widzę, że coś długo nie ma oznaczeń szlaku... Przeoczyłem zejście w wąską ścieżkę-skrót. I dalej w górę. Urocza polana i po chwili Przełęcz Puchaczówka. Sporo tu ludzi, chyba będzie wyścig samochodowy, ale czy to jest przyczyna zamknięcia drogi - nieistotne. Od przełęczy na Czarną Górę zaledwie 30 minut. Wiem, że to będzie forsowne pół godziny - podejście jest zacne. Udaje się skrócić o kilka minut, choć trzymam się planu: nie robić przerw i nie dyszeć... Na szczycie - piękny widok w stronę zachodnią i wieża widokowa, na którą nie tylko nie wolno wchodzić, ale i zbliżać się do niej (!) Trzeba jednak obok niej przejść, by dojść do stacji kolei linowej. Tu widok jest jeszcze lepszy, są leżaki, oj, warto było się tu wspinać! Patrzę w stronę Śnieżnika - i dopiero teraz refleksja - czy wejdę na niego? To dość wybitna góra, otwarta przestrzeń - a w takich warunkach nie czuję się dobrze. Na razie schodzę w stronę Żmijowej Polany, potem długi odcinek bardzo przyjemnej wędrówki bez wyraźnych podejść. Dopiero końcowe 900 m przed schroniskiem wymaga nieco więcej wysiłku. Spodziewałem się większych tłumów przy schronisku, a jest, na szczęście, spokojnie. Miła atmosfera, uprzejma pani za ladą, ale ceny, rzecz jasna, zbyt wysokie. Nieważne, trzeba coś zjeść i wzmocnić się kawą. Jest szafka z książkami, ale, o dziwo, nie o górskiej tematyce, tylko różne czytadła. A jednak jedna książka (kryminalne reportaże z PRL-u) wciąga mnie bardzo. Dopiero nadejście sporej grupy młodzieży natychmiast ustawia mnie do pionu i nadchodzi czas ataku szczytowego - na górę o wysokości 1424 m n.p.m. - i właśnie w dniu wycieczki obliczam, że do 50-tki zostało mi 1420 dni... Na szczyt jest dość stroma droga, ale bardzo szeroka z kapitalnymi widokami. Dlaczego się tu wybrałem? Ponieważ Michał - autor bloga Chwila Ulotna, idący Głównym Szlakiem Sudeckim (440 km), postanowił przy schronisku odbić na swój ulubiony szczyt. To mnie momentalnie zachęciło, by po raz pierwszy (w Polsce, bo byłem już na Pradziadzie, który jest wyśmienicie widoczny ze Śnieżnika) wybrać się w góry na zachód od Wielkiej Raczy(!). Faktycznie, Śnieżnik ma w sobie coś. Nie wiem, czy na jakimś szczycie czułem się lepiej... Teraz zejście - do Głębokiej Jamy idę granicą i na tym odcinku (3,2 km) schodzę 479 m (!). Widoki, gdy już są, to: klękajcie narody... Potem dość długi spacer do wsi Kamienica - bardzo tu uroczo, kolejna wieś z cyklu: koniec świata, która przypomina mi - a to wielka pochwała - Blechnarkę za Wysową... Na końcu Kamienicy (a właściwie na początku) - restauracja, a w niej browar... Czy może być lepsza okoliczność degustacji piwa (całkiem niezłego oraz bardzo dobrych pierogów) niż po zejściu ze szczytu? Chyba tylko sam szczyt byłby tu konkurentem... Na ścianie widzę dyplom dla Kamienicy za zdobycie tytułu najładniejszej wsi gminy Stronie Śląskie - nie zdziwiłbym się, gdyby i powiatu...
Potem jeszcze kilka km spaceru, częściowo w lesie, gdy z niego wychodzę, czuję, że dziś prawie upał - i super. Poznaję Stronie od strony południowej - i też mi się podoba. Zasłużony odpoczynek przy tężni, lody, sklep i koniec 33-km wędrówki, ponad 1200 m przewyższeń, czyli nie aż tak dużo. Bardzo spokojna, piękna wędrówka, na pewno jedna z najbardziej udanych!
Kilku zdjęć, to już tradycja, nie udało się załadować - i nie były to zdjęcia o największej pojemności, ja, jako laik, logiki w tym nie widzę...