Beskid Śląski - Kopa Skrzyczeńska, Zielony Kopiec, Magurki, Glinne
Na 11.05 zaplanowałem wycieczkę z Węgierskiej Górki przez Magurkę Wiślańską, Skrzyczne, Szczyrk do Bystrej. Wyruszam pociągiem z Katowic o 4.31, nieco ponad godzinę trwa podróż do Bielska-Białej. I tyle... Koniec jazdy - konduktor wspomniał o zerwaniu trakcji, a dziś wiadomo, że jakiś pijany bandyta (jak donoszą bielskie portale) uciekał samochodem, zostawił auto na torach i umknął... W tej sytuacji idę na dworzec PKS - na szczęście, o 5.50 jest bus do Szczyrku. Wysiadam na początku miasteczka, chcę zobaczyć Ośrodek Przygotowań Olimpijskich i skocznie. Trwa zgrupowanie reprezentacji siatkarek, ale przed godziną siódmą pewnie jeszcze śpią 🙂 Fajnie pochodzić po Szczyrku, gdy prawie nie ma w nim ludzi. Nieuchronnie zbliża się moment, gdy trzeba będzie zacząć wchodzić zielonym szlakiem na Skrzyczne. Już na początku wyprzedza mnie starszy pan. Stopniowo nabieram wysokości i pojawia się piękny widok na Szczyrk, Klimczok i okoliczne góry. Wąska ścieżka, stroma skarpa, odsłonięta przestrzeń - to nie są moje ulubione warunki. Ale jest gdzie usiąść na śniadanie i kawę. Wkrótce szlak zielony łączy się z czerwonym (z Buczkowic). Wyprzedzam piątkę młodych ludzi, przed sobą widzę odcinek, który trzeba będzie pokonać - przejść przez teren stromej trasy narciarskiej, a potem jej przebiegiem w górę - widzę w oddali turystę, który się tam wspina. Są, na szczęście, po prawej stronie drzewa, bo inaczej temat przerósłby mnie... Głowa w dół i czym prędzej na drugą stronę i w górę... Po chwili słyszę wspomnianą piątkę gdzieś po prawej stronie. No tak, idąc bez rozglądania się, łatwo przeoczyć szlak... A turysta, którego widziałem wcześniej, pewnie skrócił sobie drogę. Albo też się nie rozglądał 🙂 Sytuacja z przejściem przez stok narciarski powtarza się jeszcze... W końcu jestem na szczycie! Nie przypuszczałem, że wejście będzie trudniejsze psychicznie niż fizycznie 🙂 Dwie godziny pięć minut - tak jak na mapie, ale szedłem dość wolno i z kilkoma przerwami. Może i dobrze, że zacząłem ze Szczyrku, bo znaczniej lepiej wchodzić stąd na Skrzyczne niż schodzić. Poza tym - od tego momentu pójdę znaną trasą, ale w drugą stronę. Inspiracją do tej wycieczki były świetne relacje na blogu Wiecznatulaczka.pl o Koronie Beskidu Śląskiego. Wyruszam ze Skrzycznego i będę szukać odpowiedzi, który odcinek do Węgierskiej Górki jest najładniejszy. Przed Małem Skrzycznem otwieram rzemiosło, które w tych warunkach smakuje jeszcze lepiej... Pogoda bardzo dobra, nie wieje, jest jednak sporo chmur. Przez prawie cały czas wędrówki widoki są rewelacyjne, przy czym mniej interesuje mnie to, co daleko, a bardziej szczyty, do których zmierzam - Magurki: Wiślańska i Radziechowska. Potem stopniowo sytuacja się obraca - z południowych szczytów mam widok na Skrzyczne. Turystów nie brakuje, choć jest ich mniej niż się spodziewałem. Są biegacze, rowerzyści, są turyści z Czech, a przy zejściu do Węgierskiej Górki mijam dwóch panów na koniach. Za Magurką Radziechowską zaczyna się odcinek, którego dotąd nie znałem - wchodzę na Halę Radziechowską - piękne miejsce! Również Glinne okazuje się szczytem, który w niczym nie ustępuje poprzednikom. Świetnie stąd widać Worek Raczański. Schodząc z Glinnego nastawiam się na długie, strome zejście (ponad 600 m przewyższenia), czyli zło konieczne. Ale nie jest ani strome, ani zbyt długie, a w dodatku w pewnym momencie pojawia się kapitalny widok na Węgierską Górkę i Beskid Żywiecki.
WG wita mnie słońcem i wysoką temperaturą - to, jak się okazuje, jednodniowe okno pogodowe - w sam raz! Nie ma sensu zastanawiać się, gdzie było najładniej, uważam, że ta trasa należy do absolutnie najciekawszych w całych Beskidach!
Podczas tej wędrówki wymyśliłem, że trasa Skrzyczne - Magurka Wiślańska - Węgierska Górka warta jest, by przejść ją nocą. Mam zatem propozycję spaceru (5/6.07 lub 12/13.07) wzorowanego na Marszonach - początek w piątkowy wieczór w Szczyrku, potem np. zachód Słońca na Skrzycznem, nocny przemarsz na Halę Radziechowską (lub Glinne) i tam obserwacja wschodu Słońca, zejście do Węgierskiej Górki i dalej w Beskid Żywiecki - Prusów, Hala Boracza, Redykalny Wierch, Rysianka, Romanka i zejście niebieskim szlakiem do Żywca. To jest ok. 62 km, ok. 2750 m podejść, ale spokojnym tempem, bez sportowego nastawienia. Ktoś chętny - na nocny odcinek? Na całość? Pisz: zsebkes@op.pl