W nieznane (Trzebniów)

Piękny piątkowy dzień, a tu praca ... bywa, ale cóż prostszego jak wpakować do torby ubranie zmienne i zaraz pobiec, może niezbyt daleko, ale jednak w nieznane. I tak dobiegliśmy do Trzebniowa – małej wioski niedaleko Złotego Potoku, gdzuie miejscami czas się zatrzymał. Studnia i stare chałupy w znacznej ilości zachowują pamięć o dawnym życiu i ludziach. Tuż przy drodze wyrasta interesująca skałka z krzyżem, z łąkową polaną u podnóża. Niby przy drodze, ale nie odczuwa się tego. Rozsielankowani udaliśmy sie na krótki obchód, trochę dzikich ścieżek, brzozowo-mleczykowa polana, a na końcu kolejna skałka w środku lasu. Zbliżał się się wieczór, a że całkiem ładny był to wieczór, szybko wróciliśmy w drogę powrotną, żeby tylko zdążyć uchwycić ostatnie promienie słońca na wcześniej odwiedzonej skałce.
A co o Trzebniowie można zasłyszeć? W przekazach pojawia się już w XIV-XV wieku jako własność rycerza i dziedzica herbu jelita – Wojciecha z Potoku. Po wielu peryturbacjach, w tym oddaniu wsi jako majątek Paulinom, wieś trafiła w prywatne posiadanie Adama Męcińskiego. Domostw było niewiele, bo w I poł. XIX wieku tlyko 44 z 289 mieszkańcami. Środki na utrzymanie czerpano z gospodarstw własnych, wyrębu drewna dla hrabiny Raczyńskiej oraz z hodowli owiec. Od lat 50. wieś rozwinęła się pod względem uzbrojenia i komunikacji, a charakteryzuje ja obfitość skał i jaskiń (niestety żadnej nie znaleźliśmy). Obecnie zamieszkuje tu niecałe 400 mieszkańców, a więc niewiele więcej niż 100 lat temu.
