Karwia 2018
Karwia 2018
Tytułem wstępu. Po dwóch latach wracamy z maluchem do Karwii. Wiadomo, ponad 3,5 roku Lenki, to nie to samo co 1,5. Różnice są duże, ale zacznę od tego co się nie zmieniło. Morze ciągle jest, zresztą przez cały pobyt codziennie sprawdzaliśmy czy nie wyschło i czy piasku z plaży ktoś nie wywiózł. Koniec czerwca wypadł trochę chłodniejszy, więc i tłumy ludzi nad morzem jak i w samej Karwi wyraźnie mniejsze. Jakby w oczekiwaniu na coś, co i tak przecież nieuchronnie nastąpi. Pogoda dla mnie zawsze jest. Lenka prze bez wątpliwości, których za to zawsze pełna jest Mamusia. No w końcu przyroda zawsze dąży do równowagi.
2018.06.23 Dojazd i spacer nad morze
W 2010 jechałem nad morze 10 h, teraz 4 z małym haczykiem. Ku lepszemu wreszcie zmierzamy. Pierwsza rzecz po rozpakowaniu, to podobni tysiącom innych idziemy na spacer zobaczyć to nasze morze. Wietrznie i nie całkiem ciepło, ale jest. Lenka cieszy się jak to dziecko :-). Zabawy piachowo-wodne, tak jak przez kolejne dni, staną się naszym chlebem powszednim. Dziura w piachu zalana morską falą urasta do rangi obiektu UNESCO. Ile razy można się ucieszyć z wytaplania, sypania piachem, rzucenia kamyka i wiania przed falą wie tylko dziecko, Lenka limitu nigdy nie osiągnęła:-).
2018.06.24 Władysławowo Ocean Park, Karwia plaża
Ocean Park - tematyczny park rozrywki w Władysławowie związany z morzem. Zamiast dinozaurów odwzorowane morskie stwory. Wygląda jakby wciąż powstawał i generalnie – widziałeś jeden….
Dla Lenki nie ma to znaczenia, po wizycie wspominała rekiny w akwarium, przejażdżkę na kucu i oczywiście plac zabaw z dmuchańcami i trampolinami.
A po południu tradycyjne nadmorskie harce w Karwi.
Ale chwilę, nie jest łatwo, jest wręcz bardzo ciężko. Jak już jesteś szczęśliwym posiadaczem małego dziecka nie możesz spokojnie przedrzeć się przez nadmorski pas. Każde wyjście rozpoczyna planowanie operacji dotarcia na plaże. Wcześniejsze rozpoznania terenu wskazują większość zagrożeń. Próbujesz wynaleźć słabe punkty, wykorzystać naturalne ukształtowanie terenu w celu zmylenia Cuda, oraz wszelkie metody dyplomacji, dezinformacji, szyfrowania itd. Itp. Naprzeciw ciebie staje zaprawiony w bojach i doświadczony przeciwnik. Ok. 90 cm wzrostu, blond loczki i bystre oczy widzące każdy stragan, balonik, samochodzik do bujania, automat z piłkami i plac zabaw już ze stu metrów bodajże. To nie jest przeciwnik który sam się podda, będzie walczyć do upadłego. W arsenale posiada zaawansowane systemy MP (marudzenie / płacz) i nie zawaha się ich użyć...
2018.06.25 Gdynia Port, Karwia plaża
Zapowiadająca się gorsza pogoda pociągnęła nas do Gdyni. W porcie poza oczywistym spacerem i podziwianiem statków zaliczyliśmy bardzo fajny rejs dookoła portu okraszony komentarzem przewodnika. I oczywiście wesołe miasteczko, jakżeby inaczej :-).
Ja miałem jeszcze ochotę na diabelski młyn, plażę w Orłowie, punkt widokowy i oceanarium i… dobra, nie ma co przesadzać. Trzeba sobie coś zostawić na następny raz.
Pogoda niepogoda, a spacer nad morze w Karwi musiał też być. Tak naprawdę trochę pokropiło w Gdyni, poza tym wietrznie, ale całkiem znośnie.
2018.06.26 Karwia i Jastrzębia Góra
Parawaning, plażing i smażing, czyli klasyczny zestaw nadmorski. Słońce wreszcie trochę dało czadu. Kąpiel w morzu wspaniała. Trudno mi to zrozumieć, że po wejściu do wody nie mam ochoty już z niej wychodzić. Przecież Bałtyk nie będzie miał powyżej 18 stopni. Poza tym Hopsiak biegający we wszystkie strony i najfajniejsza zabawa w dziurze z wodą na brzegu morza.
A po obiedzie (nie samym nadmorskim powietrzem w końcu się żyje) trzeba było już szukać jakiejś alternatywy zanim usmażymy się jak fryty. Padło na Jastrzębią Górę. Spacer po miejscowości, dmuchańce dla Lenki, shopping dla Żonki. Ja miałem chęć na kamienistą plażę na Rozewiu i Lisi Jar, ale jak zalegliśmy w piachu nad morzem w Jastrzębiej, to tak nam zostało. Taki był właśnie precyzyjny plan na ten urlop: że nie ma planu i robimy to, na co przyjdzie nam akurat ochota :-).
2018.06.27 Karwia, Kaszubskie Oko, Krokowa
Po wczorajszym plecki już lekko wysmażone, więc troszkę trzeba pounikać słońca. Odrobina powietrza morskiego zaczerpnięta rano, pare kąpieli w falującym morzu i ruszamy do Kaszubskiego Oka. Zdecydowanie lubię to miejsce, poza ładnie i harmonijnie zagospodarowanym terenem jest ciekawa konstrukcja wieży widokowej. Bardzo fajne są też okolice, zbiornik Żarnowiecki, elektrownia wodna, i morze zieloności. To mogłaby być super wycieczka rowerowa. Jadąc widziałem sporo dróg rowerowych i wielu rowerzystów z nich korzystających.
W drodze powrotnej zaliczyliśmy bogaty plac zabaw w Krokowej. Wspomniano tu niedawno o niezwykłym zjawisku doładowania siły u dzieci na placach zabaw. U Lenki to zjawisko również występuje, już kilka kroków poza placem bolą nóżki i ogólnie dziecko mucha, mimo iż przed chwilą skakało z energią godną wojownika ninja.
2018.06.28 Łeba Park
Byliśmy dwa lata temu, teraz tu wróciliśmy. Poza tym co było wcześniej (przyjemny park dinozaurów) dołożyli zespół zjeżdżalni wodnych dla starszych niż Lenka dzieci, oraz diabelski młyn i możliwość popływania rowerem wodnym wśród miniatur latarni morskich. Lenka bawiła się dobrze, a my razem z nią.
2018.06.29 Ocean Park Sarbsk
Tematyczny park morskich stworzeń i morskiego środowiska. Dla Lenki najfajniejszy z odwiedzonych na tym urlopie. Głównie za sprawą sympatycznych fok i ich pokazów, oraz interaktywnego spotkania z wielorybkiem Błękitkiem. Ale atrakcji jest tam więcej.
Wybraliśmy się bez cieplejszych ubrań dla dziecka, raz i oczywiście musiała "siąść" pogoda. Totalna amatorszczyzna i prawie nas to załatwiło. Mimo wszystko bardzo udany dzień, bo to wyprawa na cały dzień licząc z dojazdem 50 km w jedną stronę.
2018.06.30 Jastrzębia Góra i Wąwóz Chłapowski, Karwia plaża
Powtórka z dmuchańców w Jastrzębiej Górze, a później chyba najładniejsze zejście i plaża jaką widziałem w tych okolicach - w Chłapowie. Gdyby tak nie wiało...
Nie zostaliśmy tam zbyt długo, bo dziecko zarządziło odwrót. Tatuś miał mało czasu na fotki i kontemplację.
Wieczorem na pożegnanie piękny zachód słońca (pierwszy, bo mecze mistrzostw...).
2018.07.01 Powrót i małe podsumowanie
Jak już się wyjedzie za Gdańsk, to się sunie autostradą prawie do Radomska. Samochód mruczy swoją melodię pod maską połykając kolejne kilometry. A ja myślę sobie: nie góry, ale będę czekał następnego razu nad morzem, bo w końcu tu można znaleźć też coś dla dziecka i siebie.
Pogoda mimo podłych prognoz generalnie dopisała, dobre jedzenie dzięki doświadczeniu też. Lenka niezawodnie dyktowała nam tempo i intensywność, często też bolały mnie nogi i plecy od noszenia Hopsiaka. Nagrodą były wszystkie uśmiechy Lenki i bezcenna odmiana od codzienności, także niecodzienne jak to u dzieci bon moty i niespotykane u dorosłych fascynacje. Nasza wyprawa w kosmos, Krajtroterskie doznania przy okazji w bonusie. No to co, w przyszłym roku znów nad morze?