Małe Pieniny
Czasami nie mamy możliwości wyjechać w góry, tak jak byśmy chcieli. Musimy zoorganizować opiekę dla dzieci, pogodzić wyjazd z pracą a także liczyć się z finansami. Podobnie było tym razem. Zdecydowaliśmy się na bardzo krótką wycieczkę. Wyjeżdżam z Izą w piątek wieczorem, tradycyjnie będziemy późno. Cieszymy się widokiem pięknie illuminowanej Szczawnicy, tylko jesteśmy troszkę zdziwieni małą ilością śniegu. Praktycznie u nas jest go więcej. Dojeżdżamy do Gospodarstwa Agroyurystycznego Biała Woda, szybka kolacja i spać.
Wstajemy wcześnie, przecież to nie tylko dzień górskiej wędrówki, ale też dzień powrotu do domu jednocześnie. Śniadanie i wychodzimy , asfaltem do Jaworek a tam w lewo w przepiękny Wąwóz Homole będący też rezerwatem przyrody. Idziemy wśród wysokich ścian skalnych, kilkakrotnie przekraczajęc potok Kamionka , co ułatwiają nam metalowe mostki. Dochodzimy do Kamiennych Ksiąg, skał, gdzie według miejscowej legendy zapisane są ludzkie losy. Dalej lasem, aż do widocznej po lewej stronie bazy namiotowej. Teraz szlak wznosi się mocniej w górę, wychodzimy na rozległą Polanę pod Wysoką.Za naszymi plecami piękne widoki na Beskid Sądecki. Idzie się dobrze, nie jest zimno, a śniegu jak na lekarstwo. Mimo, że jest pochmurno, na widoki nie możemy narzekać. Koło samotnego drzewa (kto był, to skojarzy) odpoczywamy, pijemy herbatkę i podziwiamy widoki. No i dalej do góry. Wchodzimy w Rezerwat Wysokie Skały, gdzie szlak jeszcze bardziej się wznosi, jest więcej śniegu, ale najgorszy jest lód. Idziemy bardzo ostrożnie, dochodzimy do szlaku niebieskiego i nim do góry, jest naprawdę ślisko. Spotykamy dwójkę turystów, mają na butach fajne raczki, schodzą bardzo pewnie, śmiejąc się troszkę zazdrościmy. Do granicy Polski ze Słowacją, potem w lewo, na grań prowadzącą na szczyt. Idziemy wolno i bardzo ostrożnie (lód). Potem metalowe trapy. Wreszcie osiągamy najwyższy szczyt Pienin - Wysoka 1050 m npm. Podziwamy widoki na Beskidy i Pieniny Właściwe z Trzema Koronami. Z sentymentem wspominam moje pierwsze wejście na Wysoką, gdy nie było, ani schodów, ani barierek na szczycie. Przebywamy tam dłuższa chwilę, posilamy się i korzystamy z pieczątki, która umieszczona jest w bardzo zgrabnej skrzyneczce. Niestety pora opuścić szczyt. Schodzimy w dół, najpierw schody, później granicą, w prawo i najbardziej śliski odcinek, Iza zjeżdża troszkę na tyłku, ale na szczęście wszystko kończy się na śmiechu. Przy rozstaju szlaków skręcamy w prawo i po chwili wychodzimy na grzbiet Małych Pienin, tu śniegu jakby nieco więcej. Docieramy do Przełęczy Rozdziela, potem do szlaku żółtego, gdzie spotykamy dużą grupę młodzieży szkolnej, wiadomo ferie. My teraz w dół, do Rezerwatu Białej Wody. Idziemy ponownie wśród skał, mijając spacerowiczów docieramy do gospodarstwa, w którym nocowaliśmy. Tam jeszcze zamieniamy kilka słów z właścicielem obiektu, w samochód i do domu. Mimo, że krótko, to bardzo udana wyprawa.