Wakacje 2016 - dzień 7. Bolków, Siedlęcin, Jelenia Góra - Kościół Krzyża św., Cieplice.

Tego dnia postanowiliśmy trochę kilometrów zrobić.
Pojechaliśmy więc do Bolkowa, by w końcu zobaczyć ten „słynny” zamek, który znamy tylko z opowiadań oraz z tego, że odbywają się tu koncerty Castle Party z muzyką ogólnie mówiąc gotyco-mroczną. Zamek bardzo nam się podobał, zwłaszcza widok z wieży (mimo, że wiało tak, że prawie nam głowy pourywało). Obeszliśmy zamek wszerz i wzdłuż. Nie wiem, czy to znany fakt ale jest to bodaj jedyny tego typu obiekt, który ma wieżę w kształcie kropli, z dziobem skierowanym w kierunku najbardziej prawdopodobnego ataku. Po zwiedzeniu zamku zeszliśmy na miasto, aby zobaczyć jak wygląda. Ot, takie skromne, czyste, urokliwe śląskie miasteczko. Najbardziej podobała nam się nazwa monopolowego „Cho No Tu”.

Z Bolkowa ruszyliśmy w drogę powrotną – do Siedlęcina. Bardzo chcieliśmy zobaczyć tam Wieżę książęcą ze słynnymi polichromiami nawiązującymi do legendy rycerza Lancelota z XIV wieku. Polichromie te zostały wykonane techniką al secco, czyli farbę nakładano na wyschnięty tynk, najprawdopodobniej przez artystę pochodzącego ze Szwajcarii. No i powiem tak: robi to wrażenie! To trzeba zobaczyć na własne oczy! Są to najstarsze w naszym kraju ścienne malowidła o tematyce świeckiej i chyba jedyne w Europie średniowieczne malowidła ukazujące historię jednego z rycerzy Okrągłego Stołu. Z pewnością, mimo, że nie zachwyca jakoś z zewnątrz, jest to jeden z cenniejszych zabytków średniowiecznych w naszym kraju.
Jednak po drodze do Siedlęcina, zajrzeliśmy jeszcze do Jeleniej Góry, a dokładnie na drobne zakupy w „Stonce” i do Kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego, aby nadrobić zaległości, gdyż poprzednio nie udało nam się dostać do środka. No i muszę powiedzieć, że takiego piękna nie spodziewaliśmy się zobaczyć. Kościół wewnątrz nie dosyć, że jest bogato zdobiony, pięknie odnowiony i ogromny wewnątrz (może pomieścić ponad 8 tysięcy osób!) to jeszcze te organy znajdujące się z tyłu, za ołtarzem – coś pięknego i oryginalnego. Należy to zobaczyć na własne oczy, nie od dziś przecież się mówi, że kościoły to jakby najstarsze muzea.

Z centrum pojechaliśmy już na bazę (nie wiem, czy już pisałem, że mieszkaliśmy w Cieplicach), skąd wreszcie, mając jeszcze nieco sił w zapasie, poszliśmy do Cieplic właśnie, by naocznie przekonać się, jak piękna jest ta część Jeleniej Góry. Sorry, że tak się wszystkim zachwycam, ale w przypadku Cieplic naprawdę jest to w pełni uzasadnione. Cieplice są pięknie odnowione, zrewitalizowane, jest gdzie pospacerować (park), jest gdzie zjeść, wypić kawę, czy coś mocniejszego, jest wreszcie co podziwiać, jeśli chodzi o budynki, zabytki itd.
Piękna jest ta nasza Polska!


