groty mechowskie

Po wekenndzie spędzonym na zażywaniu kąpieli słonecznych,oraz morskich wyruszamy na dalsze zwiedzanie.
Dzisiaj wybraliśmy się do mechowa,wieś położona zaledwie 5km od pucka,więc droga niebyła długa.Po dotarciu do mechowa pierwsze kroki kierujemy do tutejszego kościółka.
Kościółek usytuowany na niewielkim wzniesieniu w zabudowie ryglowej z XVIII-wieku, Kościół w Mechowie to obiekt o konstrukcji szkieletowej, wybudowany w miejscu trzech
poprzednich świątyń. Wzniesiony został w 1742 roku z inicjatywy opata oliwskiego, Jacka Rybińskiego – warto wiedzieć, że w tym okresie wieś należała do cystersów z Oliwy.
Niestety w kościółku odbywa się właśnie msza,więc niebędziemy jej zakłucać robimy kilka zdjęć z zewnątrz kościółka i idziemy dalej.
Turyści przyjeżdzają do mechowa tylko aby podziwiać tytejsze groty,my również przyjechaliśmy dla tej atrakcji,po dotarciu pod grotę zapoznaliśmy się z historią jej powstania
i trasą zwiedzania,po zakupie biletu ruszamy ku przygodzie,w tym miejscu przeztroga dla ludzi wysokich,całą trasę przechodzi się w kozycji pochylonej.
Ta niewielka sieć jaskiń opowiada całą historie geologiczną Pomorza. Powstała w czasie ostatniego, plejstoceńskiego zlodowacenia i zbudowana jest ze skal osadowych- piaskowców
Niestety, znaczna część Grot jest zamknięta dla ruchu turystycznego ze względu na możliwość zawalenia się stropu. Jest to najkrótsza polska podziemna trasa turystyczna -
ma ok. 16 metrów szerokości, nieco ponad metr wysokości i ciągnie się wgłąb na ok. 30 metrów, lecz pomimo małych gabarytów ma swój charakterystyczny urok.
Przez niewielka wysokość bez problemu wejdzie w ich głąb każdy maluch, a fakt, iż zainstalowano w ich wnętrzu sztuczne oświetlenie sprawi, że żadne dziecko nie przestraszy się
zimnego, ponurego i niskiego miejsca.Po pierwszym przejściu jaskini(co zajęło nam 2min)postanawiamy wejść do środka jeszcze raz i na spokojnie przyjrzeć się jaskini.
(do jaskini można wchodzić ile razy się chce)
Po dokładnym zwiedzeniu jaskini,postanawiamy wrócić do pucka i pospacerować po mieście.Z dworca autobusowego ruszyliśmy w kierunku parku gdzie zauważamy pomnik Antoniego
Abrahama,robimy kilka zdjęć i ruszamy w kierunku plaży,gdy nagle pośród drzew zauważam park linowy i postanawiam zrobić siostrzenicy niespodziankę i ją tam wpóścić.
Siostrzenica cała w skowronkach szybko założyła linki zabezpieczające i ruszyła na ścieżkę,miała do pokonania dwie pętle.Po pokonaniu ścieżki ruszamy dalej,w kierunku mola.
Po dotarciu w okolice deptaka zauważamy ławeczkę, przedstawiającą siedzącą postać generała Mariusza Zaruskiego w mundurze kapitana żeglugi wielkiej, naturalnego wzrostu
(ok. 165 cm), trzymającego w dłoni lornetkę, atrybut eksponujący jego pasje żeglarskie.Robimy kolejne zdjęcia i ruszamy na molo,podziwiamy darmowe drewniane molo,
oraz widoki roztaczające się z niego,a następnie udajemy się do tutejszej restauracji(na molo) na smaczny obiad.Ostatnim punktem naszego dzisiejszego zwiedzania miał
być port rybacki,a w nim pomnik zaślubin polski z bałtykiem(Traktat wersalski kończący I wojnę światową przyznał Polsce zaledwie 147-kilometrowy pas nadmorski.
Morska granica Polski ciągnęła się od rogatek Sopotu, kończyła zaś w Wierzchucinie, na wysokości Jeziora Żarnowieckiego. Jedynym portem na tym krótkim odcinku był Puck.
Jeśli gen. Józef Haller miał dokonać symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem, mógł to zrobić tylko w tym miejscu.).Po zrobieniu kolejnych pamiątkowych zdjęć planujemy powrót
do pokoju,gdy nagle podejmuje zaskakującą decyzje dla wszystkich,wsiadamy na wycieczkowy kuter i płyniemy na zdiedzanie zatoki puckiej.Rejs trwa godzinę więc postanawiamy
skorzystać z tej atrakcji,po wyjściu z porty nad kutrem zebrała się ciemna chmura i rozpadało się co zmusiło nas do schronienia się wewnątrz kutra.Chociaż cały rejs
spędziliśmy pod pokładem,to i tak jesteśmy weseli i chumory dopisują.Po dotarciu do przystani podziwiamy stojące tutaj dzisiaj jachty i motorówki i kończymy kolejny dzień.