Gdynia i Gdańsk

Po kilku dniach na kajach pojechaliśmy zwiedzać Gdańsk i Gdynię. Byłam wykończona wiosłowaniem w deszczu i noclegiem na niezbyt przytulnym campingu w Łebie. Na szczęście w Gdyni wyszło piękne słońce i mogłam się trochę zagrzać. Przez te kajaki myślałam, że dostanę reumatyzmu. Ciągła wilgoć i wszystko mokre. Brrr.
Odwiedziliśmy Dar Pomorza i Oceanarium - godne polecenia, ciekawe rybki i moje ulubione mureny 🙂. Potem pojechaliśmy do Gdańska i tu połaziliśmy trochę po starówce, zjedliśmy obiad i wieczorem wiedliśmy do samochodu, by przejechać całą Polskę z północy na południe.

Gdańsk darzę jakimś takim szczególnym sentymentem - chyba głównie z uwagi na jego zawikłaną historię. To miasto, którego mieszkańcy wiele wycierpieli w ciągu wieków. Rozbicie dzielnicowe, krawe rządy Krzyżaków, Prusy, potem Polska, potem znów przechodzenie z rąk do rąk. No i Wolne Miasto Gdańsk, takie kwitnące i nowoczesne jak na tamte czasy. Prześladowania Polaków przez Niemców i odwrotnie, wojna, Stutthof, zniszczenie starówki przez Rosjan... Wysiedlenia, przesiedlenia... Strajki. To miasto tyle przeżyło, a my dziś widzimy tylko pomniki. Miasto wielonarodowe i wielowyznaniowe - dziś wśród wszechobecnych straganów z bursztynem już się tego wszystkiego nie czuje. Może to i dobrze.